piątek, 29 maja 2015

List do kota....i wymyśliłam se:)

   Skoro ja dostaję listy i przesyłki.Dostaje je mój mąż...to dlaczego właściwie mnie dziwi,że pozostali domownicy także??? A ,że akuratnie są to koty??
Po powrocie do domu w zeszły chyba czwartek-takie oto listy do kotów znalazłam w swojej skrzynce pocztowej:
   Muszę przyznać,że to bardzo fajna forma reklamy-plus dla Whiskas:))
W środku każdej koperty były dwie saszetki...
Gdyby moje koty mogły wybierać....
We wtorek znajomy przyniósł nam kolejną kopertę:)Sam ma psa:)
    Dziś na skrzynce pocztowej leżała kolejna koperta!! Gdy robiłam zakupy na ryneczku -podeszła moja sąsiadka-też Beatka i spytała się czy znalazłam list do kota:))Moje koty mają szczęście ,że tyle psiarzy wokół nas:)
A do waszych kotków też doszły takie przesyłki?
ps.nie jest to w żadnym wypadku sponsorowany post:)))) 

                       Poza tym wymyśliłam se.....zmianę koloru terakoty:))...W kuchni i jadalni na jedynie słuszny kolor.
Już dawno- od około 1,5 roku zastanawiałam się jak to zrobić małym kosztem??
W grę wchodziła oczywiście farba...ale jaka? Znalazłam specjalnie do tego celu farbę do kafelek-ale przestraszyła mnie cena i sposób nakładania:((
Dlatego wybrałam farbę chlorokauczukową do betonu:)
Zrobiłam próbkę na kafelku o dość trudnej dziurkowanej powierzchni-malowałam dwukrotnie pędzlem...i ... od poniedziałku zaczynam!!!
Na drugi dzień potarłam mocno powierzchnię druciakiem...i powstały zarysowania
...ale producent napisał,że twardości farba dostaje po 5 dniach...
Po tym czasie nie dałam rady druciakiem zrobić zarysowań:)))
 
Jak sprawdzi się mój pomysł? Na bieżąco będę informować:))Trzymajcie za mnie kciuki!!!

czwartek, 28 maja 2015

Na przekór?


        Muszę przyznać,że nie pamiętam tak zimnego maja jak w tym roku.
 Nawet jak świeci słońce-tak jak dziś-to czuć lodowate powietrze...
Może właśnie na przekór powstała akuratnie ta cienizna....
Szal zamówiła Ewa...
Ma być uzupełnieniem weselnej,letniej sukni
Powstał ze 100% wełenki estońskiej..
Tak bardzo spodobała mi się ta przędza,że powstał kolejny szal...inny wzór...czeka na obstrykanie:))
 Ponieważ wełna ta jest bardzo cieniutka..800m/100g
... zrobiłam dodatkowy rząd "ananasów",aby szal nie wyszedł za wąski
Mam nadzieję Ewuniu,że szal spełnił twe oczekiwania...
 Do szala dołożyłam małe co nieco...

sobota, 23 maja 2015

Turkusowo...


       Moja sąsiadka-przyjaciółka bardzo lubi turkus:))) Dodatki w kuchni  i na tarasie ma właśnie w takim kolorze:)) Dlatego też ,kiedy zamawiałam u Joasi -kilk,te-przeznaczone dla Kasi były turkusowe:
 
Wyszły Joasi cudnie:))))
Kiedy  u Ilonki-klik pojawiła się zabawa, z możliwością wygrania Ługi-klik
oraz lnianej serwetki-klik-nie wahałam się spróbować szczęścia.
Okazało się,że wszyscy uczestnicy zdobyli nagrody!!
Od dawno bardzo chciałam spróbować krochmalu -ługi-a nigdzie jej nie widziałam w sklepie...może to ślepota:))
Do wyboru były serwetki nie w moich kolorach...ale był kolor turkusowy..
 
Długo nie myśląc zaraz po otrzymaniu przesyłki-wypróbowałam krochmal.Rewelacja....ja nie lubię gotować krochmalu....nie zawsze dobrze dobrałam proporcje...a tu taka wygoda:)) Dla mnie jedynym minusem jest zapach...ładny,kwiatowy...ale ja wolałabym ,aby był bezzapachowy:))
Dziś zerwałam ze swojego ogrodu kalinę i biały bez....
Aby kwiaty się nie przewracały zrobiłam drabinkę z tasmy klejącej...
I piękną lniana serwetkę z bukietem zataszczyłam na taras przyjaciółki..
 
Pasuje do kocy...
do latarenki...
 Len jest jednak bezkonkurencyjny:)
ciekawe,czy zauważyła prezent???hihihi...bo podrzuciłam go po cichaczu:))

piątek, 22 maja 2015

Makowa panienka

   Wczoraj zadzwonił kurier,że ma dla mnie przesyłkę.Ponieważ nasz domofon akuratnie bardziej nie dzwoni,niż dzwoni-postanowiłam wyjść na ulicę i poczekać na niego.... Wówczas po drugiej stronie ulicy zobaczyłam je.....
musiałam je zerwać!!
Po jakimś czasie zrobiłam drugą rundę ....dla sąsiadki
Dziś-gdy usłyszałam kosiarkę ...pobiegłam po kolejny bukiet:))
 
Niejednokrotnie próbowałam je przeflancować do siebie do ogrodu...
 
Niestety bezskutecznie...
Ale pierwszy raz wpadłam na pomysł,aby je wsadzić do wazonu....zanim skosi je kosiarka:)
Są cudne...jak z bibuły:)))

wtorek, 19 maja 2015

..a w lutym


   Wciąż czasu brak na cokolwiek.... Dziś już musiałam na chwilkę przysiąść...bo łokieć od przepracowania powiedział mi senkju,senkju baj....No to akuratnie czas aby zaległości blogowe podgonić:))  i natychać się cudnego zapachu konwalii,które dostałam od przyjaciółki:)
 
Wystarczyło ich na dwa spore bukieciki!!
Do konwalii dołączony był mój wymarzony....
Warto też znaleźć czas,aby nacieszyć się widokiem z okna kuchennego
 
W tym roku mam dziwne wrażenie,że bzy pachną wyjątkowo mocno...
A przy okazji zaległości.
Okazało się ,że mam kilka blaszek do pokazania,które powstały jeszcze w lutym!!!
 To szyld dla rodzinki mojego brata...na potrzeby ich nowego domku
Te maleństwa powędrowały do Gosi w podziękowaniu za wygrane u niej cukiereczki
 
W lutym powstały też takie maleństwa...z nazwami botanicznymi motyli
 Wygrałam też u Kasi,więc w podziękowaniu wysłałam jej:
W lutym powstały też szyldziki dla Dorotki:
Dość spory wysyp szyldów był w marcu...wiadomo ogród zaczął rozkwitać...ale to następnym razem:))) 
U nas powoli robi się ciepło....chociaż rano jeszcze paliliśmy dziś w piecu....no jednym słowem sezon grzewczy -jak mawia mój mąż zakończymy w maju ...a zaczniemy w sierpniu:))

niedziela, 3 maja 2015

Nasza wymarzona(?)majówka:))

       Jak do każdej majówki należy się odpowiednio przygotować.Prawdę powiedziawszy do każdej drogi należy się przygotować,czyż nie?
 Ta wymagała od nas odpowiednich planów...,które prawdę powiedziawszy zmieniały się wielokrotnie.
Taka droga marzyła nam się od około 11-12lat.Choć do jej realizacji miało już dojść przynajmniej 2-3 lata temu....
Cóż,życie okazało się ,że ma akuratnie inne plany:))
Przygotowania nie polegały jednak na pakowaniu strojów kąpielowych do torby....
 
W tygodniu panowie pojechali w poszukiwaniu kamienia polnego....połupali go....a ja w czwartek złapałam za widły...i zaczęłam demolkę:))
Stareńka cegła wychodziła jak masełko:))
A w piątek rano mój mąż z sąsiadem dokończyli wyciąganie starej nawierzchni,wyrównali teren i -za co im jestem wdzięczna -zabezpieczyli moje roślinki:))I zaczęto kłaść kamyczek...pogoda była rano obrzydliwa....
 
Nawet deszcz ich nie przestraszył.Pod wieczór ścieżka była już ułożona,rozprowadzone kable pod lampy...a panowie ledwo żywi:)
A to dopiero mały wycinek ,jaki należy wyłożyć!!
 
A w dodatku tam,gdzie mamy teraz wiatę-poprzedni właściciel układał przeróżne znalezione chyba lub zdobyczne betonowe płyty,podkłady,parapety
 
 W sobotę od ich usunięcia należało rozpocząć pracę:
 
A wcale nie z każdym elementem było łatwo...
Potem kolejny kamyk...Ponieważ ta część jest podjazdem dla samochodu-teren trzeba były lekko uzbroić..
 Trzeci dzień majówki to już "lajcik"...kładzenie fugi na ścieżce,która teraz schnie..
Jeśli nie będzie padać- to jutro albo we wtorek będę mogła malować fugę na grafitowo,potem zabezpieczenie kamienia przed wodą....w środę kolejna podróż po kamień....
Kiedy będzie koniec....nie mam pojęcia...ale już jestem szczęśliwa,że nie muszę patrzeć na tę straszną ,krzywą cegłę:))