poniedziałek, 4 lutego 2013

Nie wygrałam...

Kiedyś brałam udział w candy u dziewczyn - przedmiotem ,którego była książka o filcowaniu.
Akuratnie -co mnie nie dziwi, było sporo chętnych...i mała szansa na wygranie:)
Ale czy to problem??? Żaden!!!
Książkę sobie po skończonej zabawie- kupiłam:))
I tak poleżała kilka dobrych miesięcy...trochę problemy zdrowotne z rękoma,trochę brak weny,trochę czasu...ale na szczęście..leki zaczęły działać..czas się znalazł(...pokutne domowe ślęczenie pogrypowe).....no i zakasałam rękawy:))
Co powstało?
Cała książka traktuje o temacie filcowania torebek:)
 
Popełniłam kilka małych błędów:))Ale jak inaczej się nauczyć??
No nijak..hihihi:)
 
Ponieważ zawsze szukam w torbie kluczy...wszyłam sobie mały karabińczyk,do którego przypinam klucze...i kłopot przy furtce z głowy:)
 Torba jest już w dość wiosennych kolorkach...chociaż bazą jest filc czarny:))
 
Mam już w planach następną")

W realu wygląda o wiele lepiej -ta szaruga za oknem robi swoje:(
Ja jestem z niej dumna i blada!!
Mimo,że nie mam doświadczenia z filcowaniem ..na pewno została zrobiona z.... 
 Ostatnio zakupiłam sobie A  to wszystko przez Maryś:) ...no właśnie...po rozpakowaniu cieszyłam się jak dziecię:)
 
Pieczątkę!!!  -do nabycia TU:))
Teraz mogę produkować swoje własne metki,torebki na prezenty....
Ach jak to mało do szczęścia potrzeba:))))
A w środę Rysiek idzie na zabieg pozbycia go męskości..
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze:))
Bo ten delikwent-Muciek nie daje się jeszcze do siebie zbliżyć...choć z wygód jak widać chętnie korzysta:))
I jaka to bezdomność się pytam?:))
Cały czas czujny i zwarty:
 
klik/\ 
przepraszam za szumy i hałasy...ale filmowiec ze mnie żadny..hihihi