środa, 29 sierpnia 2012

Bo to brzydka kuchnia była....

    Tak jak pisałam ostatnio-obiecałam tutka jak uszyć taki woreczek:
 
Jeśli chciałybyście skorzystać to  zapraszam akuratnie TUTAJ-klik
 
Wracając do ostatniego posta,muszę się przyznać,że bardzo mnie zdziwił fakt -jak wiele z was miała również nocne przygody z meblami!!!!Toż to szok!!!
Szafka nasza sama z siebie postanowiła się holibnąć....i tylko Bogu dziękuję ,że nie stało się to wtedy,kiedy moja trzyletnia bratanica -mając niespożytą energię i fantazję-będąc Barbie-Syreną "pływała"na głębinach w jej sąsiedztwie!!!!Na samą myśl robi mi się słabo...
Ale dziś wytaszczyłam jakąś starą mini-szafę z piwnicy-urody przedniej:
                         
 I zaczęłam ja przemalowywać. Szafa o wdzięcznej nazwie Ptyś:)))...a i latka ma swoje:)))
Ostatnio coś zakotwiczyłam w temacie: odnowa mebli kuchennych:)) Nasze meble mają prawie 10lat...a właściwie o wiele więcej...jak kupiliśmy dom nie mogliśmy zabrać swoich mebli z kuchni...mieszkaliśmy na poddaszu i wszystkie meble były dopasowane do skosów.Na nowe nie było już nas stać..Te trafiły nam się niedrogo..ale z wystawki sklepowej..wiadomo..nie dopasowane do wymiaru kuchni,kolor nie taki,a i jakość nie najlepsza...ale to i tak był dla nas fart...przecież nie mieliśmy żadnych:))
Pierwsza ich zmiana nastąpiła w czasie ostatniego remontu..wyglądały tak:
                       
 Meble pomalowałam na ciemniejszy odcień.A ponieważ wtedy odkryłam istnienie dekupażu i dwuskładnikowego kraka...zaszalałam z ogromną pomocą moich przyjaciółek.....
Niestety po roku miałam już przesyt,może także dlatego,że zaczęłam zachwycać się jasnymi wnętrzami,bielonymi meblami...
Długo nie myśląc....a na nowe meble muszę jeszcze kilka lat poczekać...postanowiłam wziąć się za nie:)
Niestety-pozbycie się lakieru do spękań graniczy z cudem!!
 

Pozostała więc metoda częściowo na Mademoiselle
  Potem wiele,wiele warstw farby...myślałam ,że w końcu rzucę tę robotę w diabły..Jeszcze została  mi jedna szafka i lodówka...ale powoli zaczyna to jakoś wyglądać... Przede wszystkim jest o wiele jaśniej:
 Całość rozjaśniły zazdrostki w szafkach,które nie miały drzwiczek:) Uszyłam je z białego lnu..plus transfer. Wiadomo,że w każdej kuchni są rzeczy,które do cudnych nie należą...
 Dlatego warto je schować choćby za taką kotarką:
W całość wpisały się prezenciki,które kiedyś dostałam o Bree i Oli:))
Wiem ,że nie są to meble wysokich lotów:)))Ale mi ich metamorfoza sprawiła wiele radości...a właściwie bardziej efekt końcowy:))
...............................................................***********...............................................................
Kiedyś kupiłam od Madzi piękne dwa pojemniki metalowe na herbatę i cukier:
 Potem dopisało mi szczęście i wygrałam u też u niej candy....gdzie wygraną był m.in.kolejny pojemniczek...tym razem bez napisów:
Dodatkowo dostałam dwie małe-śliczne filiżanki do espresso ,olejki aromatyczne i samoopalacz w sprayu :
Madziu bardzo ci dziękuję:))))
...............................................................**************.............................................................
Już kiedyś pisałam TU-KLIK  prezencie od Anetki...ale wówczas nie pokazałam wszystkiego:))) Anetka jest niemożliwa i tyle...a ja zrobiłam dla niej tylko kilka wydruków:))
Anetko Jeszcze raz dziękuję:))))
Ale ,żeby nie było!!! Wygrałam też nagrodę pocieszenia u Ani!!!
Oczywista oczywistość:
 
Oraz herbatkę i lakier do paznokci:)
Ponieważ nie mam już sił...resztą prezentów od Ani i AleksandryOLQI oraz Agatki pochwalę się następnym razem:))
A na koniec poczęstujcie się gruszeczkami....od mojej sąsiadki:)))Pyszne!!!!!!!