czwartek, 13 października 2011

Ogony sroki...

...już babcia mi mówiła,że ja zawsze łapię trzy sroki za ogon..naraz...a może pięć?..nie pamiętam...Nie chodziło jej oczywiście o chęć posiadania....Zwyczajnie w świecie już jako dziecię robiłam kilka rzeczy na raz.Niestety czasem towarzyszył temu słomiany zapał...ale on akuratnie tyczył drutów...Zapału mi brakowało przy drugim rękawie swetra.Szafę zapełniałam niezliczoną ilością sweterków dla jednorękich bandytów:))))
 Po tylu latach trochę się zmieniło:))Staram się kończyć co zaczęłam...czasem z poślizgiem ...z naciskiem na staram!! Jednak nadal robię kilka rzeczy na raz....szybko jedna praca mnie nudzi...
Pudełeczko-serduszko się robi,choć gdybym nie zaczęła łapać kolejnej sroki,byłoby już skończone:))
 Dlaczego nie skończone?....ponieważ nerw mnie i niemoc ogarnęła!!!!! Zwyczajnie w świecie miałam już dość kilkakrotnego sprzątania w ciągu dnia bałaganu ze stołu w jadalni,gdzie wyciągałam swoją staruszkę-maszynę,stos materiałów ,szpilek.....
Pomyślałam,że fajnie byłoby mieć swój QRNIK..czyli miejsce,gdzie mogłabym bałaganić tfórczo do woli. No i tak pomyślałam ,że przecież mam taki malusieńki.....bardzo malusieńki pokoik,w którym stoi deska do prasowania,malusieńka komódka,dwa krzesła i mini-biblioteczka!!!No i już jest ciasno:))
A gdybym wywaliła krzesła,wstawiła stół? No to miarka w rękę i siup!!!
wytargałam z piwnicy stary,bardzo zniszczony stół....po krętych schodach nie było łatwo...ale jak się Qra uprze:)))
 
W trakcie pisania tego posta lawiruję po 5m2 z meblami i zastanawiam się jak będzie najlepiej..,a miałam dziś odpoczywać:))). Stół dostał nową szatę
Jak trochę doprowadzę ten pokój hobbystyczny do ładu..to pokażę więcej:)))
Wczoraj wieczorem po tachaniu tego stołu,szorowaniu go,malowaniu....i sprzątaniu domu padłam już jak kawka... Trochę przemeblowałam sobie pokój dzienny.Stworzyłam taki mini kącik jesienny...do poczytania,posłuchania muzyczki.... Tylko czy ja tak usiedzę na miejscu:))
 
 Kocham światło lampki,zapach jabłek...
 
Moje ukochane barwy,barwy jesieni:
     W sobotę Koksik będzie kastrowany i  za jednym zamachem będzie miał obciętą końcówkę ogonka,aby moje meble ze względu na ślady krwi,które zostawia nie musiały tak wyglądać:
  
Tylko Buremu jak zwykle wszystko obojetne:))...zdjęcia kotków specjalnie dla synka Izy(bubisy)-Witusia:))
A na tarasie w kolejce na udomowienie kolejne nieszczęście....ze względu na minę ....odwrotnie do charakteru dostał imię: Gizmo:)
   Jest od wczoraj na antybiotyku...ma katar,że aż nie przyjemnie patrzeć...a tu po porannej porcji mleczka:)
Pozdrawiam wszystkich jesiennie:)
..i lecę piec ciasto dla dziewczyn na rocznicę PRACOWNI:)..A KTO MA JESZCZE OCHOTĘ ZAPRASZAM DO NICH NA RÓŻANE CANDY