środa, 30 listopada 2011

Prośba i....

 Gdy chodziłam do szkoły....czyli dawno,dawno temu....bardzo lubiłam język polski:))...ale także fizykę:).....i matematykę:)))Czyli taki mix.Jednakże ,kiedy patrzę na komentarze i liczby,które towarzyszą temu blogowi..to tak po prawdzie czasem myślę,że nie umiem może czytać ze zrozumieniem....a i na liczbach się nie znam:))Tak wiele osób tu zagląda.tak wiele miłych słów. Ale im więcej osób-tym większa potrzeba z mojej strony aby was o coś prosić. Zanim jednak napiszę o co mi chodzi -chciałabym  akuratnie podarować coś,co wielu z was się podoba:)
                     ..czyli dwa małe szyldziki:)..a do tego ozdobiona przeze mnie torba na zakupy:)
Oczywiście każdy może te cukierki przygarnąć:)-wystarczy wyraźnie w komentarzu wyrazić taką chęć.
 Zasady jak zawsze-a podlinkować proszę zdjęcie umieszczone poniżej:
A wracając do tematu:)
Tak jak pisałam ostatnio,czasem niektóre z was piszą do mnie w sprawie szyldzików lub innych, małych drobiazgów.Jeśli mogę- to wówczas zgadzam się na wymiankę.Czasem sama na jakąś się zapiszę:)Dlatego kilka osób wie-bo zawsze-no, prawie zawsze im o tym piszę,że nie obchodzę świąt.Dlatego nie biorę udziału w żadnych świątecznych candy,nie robię ozdób związanych ze świętami....i co dla mnie jest naturalne sama w prezencie od nikogo takich bym nie chciała dostać:)) Stąd moja prośba: zbliżają się święta i wiem ,że mnóstwo osób będzie chciało mi złożyć życzenia:)
Bardzo proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych:)) Z góry dziękuję za wszelkie miłe życzenia i słowa,ale proszę uszanować moją prośbę:))
                              .....................***********......................
                           To na tyle:) a  wszystkich chętnych zapraszam:)

              Miłego popołudnia.Następnym razem pochwalę się wymianką z Magdalenią:))

wtorek, 29 listopada 2011

Nieskromnie?...

   No właśnie jakoś tak wyszło,że te moje szyldziki...nieskromnie mówiąc zaczęły -ku memu zdziwieniu robić furorę...hihijhi...no może trochę przesadziłam:)) Jednakże cieszą się sporą popularnością.Skłamałabym,gdybym nie przyznała,że jest to miłe:).To przyjemne uczucie,kiedy nasz pomysł podoba się innym,prawda?
 Akuratnie spodobał się także Brydzi , która zaproponowała mi wymiankę:) Ja ze swej strony zrobiłam jej dwa zamówione szyldziki i ....niespodzianke,która-co mnie cieszy -była strzałem w 10!!
 
...a tu z większej perspektywy-tablica na kuchenne zapiski.Gdy weszłam do piwnicy i zobaczyłam deseczkę, która pozostała po docięciu parapetu lub półki- to od razu wiedziałam co z nią zrobić!!
No i szyldziki,które zamówiła Brydzia
i zbliżenie:)
Każdy ,kto zna zdolne łapki Brydzi nie może się dziwić mojemu wyborowi:)
A w środku zamawiana przeze mnie teczka:)
 Piękna jest!!! Od dłuższego czasu do niej wzdychałam:))
 
Ponieważ będzie służyć do przechowywania moich pomysłów-poprosiłam o taki napis:
Teczka to małe dzieło sztuki...dopracowana w każdym szczególe:)
                                       A do tego dostałam jeszcze niespodziankę:)
 
Brydziu bardzo Ci dziękuję:))
Wiem,wiem...cała masz zdjęć-ale nieskromnie powiem,że jestem bardzo zadowolona z tego co zrobiłam, jak i z otrzymanych prezentów...No nie mogłam się powstrzymać:))
U mnie dziś piękne słońce:))...i takiego wam życzę:))

niedziela, 27 listopada 2011

...takie tam:)

   Na którymś ze skandynawskich blogów widziałam wianek z modrzewia:)))...no to kic kic do ogródka....
..kilka minutek.....
..i uplotłam swoją modrzewiową wypocinkę:)
 Udało mi się to bez najmniejszej ilości drucików.. Podoba mi się w kompozycji z serwetą:)
 
Łapacz jest akuratnie w moim posiadaniu dzięki Mirelce,której synek zakochał się w mojej kurce:)))))).
Stąd nasza wymianka:) Mam w oknie już jeden-kiedyś zakupiłam go u Mirelki....ale tym razem okazało się ,że wybrałam sobie model -gigant:))))..jest piękny:))). a ja uszyłam kurkę ...a właściwie kogucika-giganta(w porównaniu z pierwowzorem)
Różnice w wielkości:)..i ostatnie przytulanie przed podróżą:
Mam nadzieję,że przypadnie malcowi do serca:)
W tym tygodniu byłam trochę zabiegana...maszyna stała nieruszona....jedynie wczoraj na szybkiego potrzebowałam woreczka..na mały prezencik-powstał maluch ...z nieużywanych już koszul mego męża..
Jest dwustronny
Zdjęcia robiłam w pokoju gościnnym i jak się okazało świetnie wpasował się kolorystycznie do 
pomieszczenia. muszę w takim razie kiedyś porobić jeszcze jakieś dodatki w tym stylu do tego pokoju:)
Miłej niedzieli życzę...ja dziś wybywam do Gdańska....na pewno zahaczę o Ikeę:))
Ps.na uliczce obok w ogródku widziałam pierwsze kwiatki forsycji:))))))Wiosna:)))
BURY ZDRÓW JAK RYBA:))))..MACHA DO WSZYSTKICH ŁAPKĄ, DZIĘKUJĄC ZA WSPARCIE:)))))

czwartek, 24 listopada 2011

Ulga:)..

  Bardzo wszystkim wam dziękuję za wsparcie ,miłe słowa i rady:))))))))))).Ilość komentarzy wbiła mnie w prawdziwe osłupienie:)) Dziś moja przyjaciółka mi powiedziała,że bała się o mnie...Dlaczego? W ciągu tego roku straciłam dwa futrzaki....Bury byłby trzeci....Brrrrrrr
Na szczęście zastrzyki podziałały...i rosołek:). Jest jeszcze osowiały..ale już wiem ,że będzie dobrze!!!!!!!!!!!
 
Bezkarnie ...hihihi-jakby kiedyś akuratnie miał za to karę:))...leży sobie w łóżeczku państwa i zdrowieje:))
Pozdrawiamy:))

środa, 23 listopada 2011

Martwię się....

  Jeszcze w niedzielę mój Burasek pełen " wigoru "wylegiwał się na parapecie...czyli akuratnie to, co Bury lubi najbardziej...
..nawet nie przejmował się ,ze pancia obrzuca go owocami róży...
czasem tylko podnosząc łepek ...zdawałoby się z wyrzutem pytając:"...i długo tak zamierzasz walić mi po oczętach tym fleszem?.."
 
No ,ale czyż mu nie do mordki  burej w czerwieni?
...a dziś mój kociołek jest po serii zastrzyków...jutro kolejne....ma 40,3temperatury...wet(a ma 40letnią praktykę) stwierdził ,że u kota jeszcze takiej nie widział:(((
Nie wiadomo co mu jest,czy się najadł jakoweś padliny...może tez być przyczyną ta jego złamana i sztywna nóżka(jakiś ropień-i tworzący się stan zapalny)
Bidulek nic nie je,nie pije...trzymajcie za nas kciuki

niedziela, 20 listopada 2011

Francuskie ...

   Kto nie lubi w niedzielkę posiedzieć dłużej w pidżamce....z kubeczkiem dobrej kawusi...poczytać,podłubać xxx...Za oknem mży...a domu zapalone w różnych miejscach obowiązkowo lampki....I nagle sobie przypominamy ,ze wczoraj nasi znajomi wspominali ,ze wpadną po swój transporter dla kota(Koksik nadal bezoperacyjny:(
   Wiadomo,-nie dam im w drzwiach kosza i nie zamknę drzwi...hihihi....z wielką przyjemnością zaproszę ich na kawę...tylko akuratnie nie mam nic do niej....
I w takim momencie przychodzi zawsze na ratunek Francuz....
 gotowe ciasto francuskie bardzo często mieszka w mojej lodówce:) I zgodnie z zasobem kuchni można z niego czarować smaczniutkie ciasteczka
 
Moje mają w środku pokrojone w kostkę jabłka,cynamon ,cukier waniliowy....wierzch posypany makiem i cukrem....najlepszy brązowy.nie miałam:)..kilka minut w piekarniku
Są tak kruche,pachnące i pyszne:))
 ...  i juz z uśmiechem na twarzy można przyjmować gości...
 
przy blasku świeczki,którą się samej zrobiło:)...pachnącej lawendą:
...zostały jeszcze dwa....ktoś chętny? 
A skoro piekarnik rozgrzany....to może zamiast chleba kilka bułeczek na kolacje dla mężusia....
 
Miłego wieczoru:)